Jak zwykle spóźniony, ale lepiej późno niż bez. Warszawski tydzień mody i wkręt Pana Chajzera – ja też mam coś do powiedzenia. Blogosfera fashion/modowa i trzęsienie ziemi?

Jak nie zostałem fashion blogerem

Obserwując naszą rodzimą blogosferę dochodzę do wniosku, że jednym z wiodących tematów jest… uwaga … uwaga… chwila napięcia… moda. Moda lub coś co kreatorzy blogowi, youtubowi, vlogerzy i inni wszelkiej maści internety robiący nazywają modą, fashion czy jakoś tak. Swego czasu zastanawiając się na konstrukcją mojego imperium medialnego internetowego nawet rozważałem włączenie takiej tematyki do swoich serwisów. Nikt by tego nie czytał, ale zmanipulowany pewnością sukcesu byłem gotów zacząć się przebierać, stroić, stylizować i takie tam. Cóż trochę mi przeszło.

Być na topie - zabawka

Mamy zatrzęsienie fashionowych blogów, stronek, kanałów YT i nie wiem co jeszcze, ale na pewno coś jeszcze jest. Konkurencja olbrzymia, jak na stadionie X lecia lub na tandecie krakowskiej. Każdy jest piękny i wspaniały, niepowtarzalny stylowo, oryginalny, kreatywny, dopasowany i zabawny. Tysiące, dziesiątki tysiące sieciowych adresów kuszą i zachęcają. Jak nie wiesz w co i jak się ubrać to tam zawsze znajdziesz dobrą jakąś radę.

Mucha

Naigrywam się trochę, no, ale tylko troszkę (bez urazy). Zachowajcie dystans, dla zdrowia. Oczywiście są (ja nie zamierzam ich podawać) fajne blogi, popularne, czytane i oglądane traktujące lub nawiązujące do tematyki modowej. Do tego zarabiające całkiem sporo kapuchy.

Wszyscy zwykle coś na siebie wkładamy, więc popularność jest uzasadniona. Fajnie jest wkładać coś co się lubi lub można polubić lub przynajmniej nabrać przekonania, że całkiem znośnie w tym czymś się wygląda. Pewnie jak miałbym wybór dowolny to zaopatrzyłbym się w 10 kompletów jednego ubrania, 10 drugiego i jeszcze ze 3 inne komplety w seriach po 10. Po co? Ano po to, aby nie zastanawiać się na wyborem spośród 100 tysięcy kombinacji. Jeżeli ktokolwiek z Was kojarzy film „Mucha” to zrozumie. Główny bohater miał ileś tam identycznych zestawów ubrań, nie myślał jaki założyć, ale który założyć. Otwierał szafę, brał czysty zestaw i zakładał. Bezproblemowo i bez odwiecznego pytania: buuu i co ja mam dzisiaj założyć buuu?

Wkręt tygodnia mody

Blogerem modowym nie zostałem i pewnie nie zostanę. Zapóźniony bywam i to u mnie jest normalne. Wszyscy, cała blogosfera, wszyscy wielcy i niewielcy chyba już o tym napisali. A u mnie po tygodniu. Wszyscy czytali i oglądali już gdzieś. A u mnie teraz będzie o materiale zrobionym podczas fashion week warszawskiego przez Pana Filipa Chajzera (TVN).

Hans Kloss, Schleswig-Holstein, Gutenberg jako kreatorzy mody. Występują blogerki (blogerzy), vlogerki (vlogerzy) złapani mikrofonem redaktora. Okazja do promo (czy budowy wizerunku PR jak kto woli) wyśmienita się wydaje. Korzystać, korzystać, korzystać. Wszyscy zaprezentowani w materiale końcowym (a przynajmniej w wersji, którą widziałem) poza jedną osobą zdają się znać tych wybitnych twórców modowych. Potwierdzają elementy stylu, jakość, profesjonalizm. Tymczasem wrzucam linka do materiału znalezionego na YT:

Występujących nie znam, nie kojarzę, nie weryfikowałem szukając ich wizerunków, nie rozmawiałem z żadną osobą ze świata mody i mody blogowej. Nic o nich nie wiem. Materiał przedstawia ich w nie najlepszym delikatnie to ujmując świetle. Wychodzą na nim na…  lepie nie kończyć.

Trzy grosze i dzwon

Abstrahując od wszystkiego tego co powyżej mam swoje wnioski. Mam i zamierzam się nimi cokolwiek podzielić. Kto chce niech brnie dalej.

A więc:

  1. Prawie wszystkie osóbki z materiału to baaaardzo młode twarze. Hmmm.
  2. Materiał jest po montażu.
  3. Nie wiem ile osób realnie zostało przepytanych. Jak byli dobierani, jak wybrani do ostatecznej wersji materiału.
  4. Osoba z obsługi nie ma obowiązku znać tematyki pokazu, nie ma obowiązku znać programu, ma natomiast obowiązek odpowiedniego zachowania w stosunku do pytających, uczestników etc. Tak więc zachowała się jak należy.
  5. W przyrodzie daje się dość dobrze stosować tak zwany rozkład normalny (rozkład Gaussa). Inni mówią na to: rozkład dzwonowy. Krótko mówiąc mówi on, że określona cecha rozłożona w całej populacji wg pewnego klucza. Dużo osobników ma średnią wartość danej cechy, a malutko osobników ma ekstremalne wartości takiej cechy. Taką ekstremalną wartością może być wiedza na temat wszystkich kreatorów mody, taką ekstremalną wartością może być parcie na autopromocję (jak jest okazja). Taką określoną cechą może być ogłupienie przed kamerą i tak dalej.
    Koniec końców oznacza to, że jak mamy populację kilkuset osobników to zawsze znajdziemy w niej kilkoro, którzy totalnie odstają od reszty. I tyle. Odpowiedni dobór takich osobników załatwia sprawę.

Pięć i wystarczy.

Materiał jak dla mnie śmieszny, ale także straszny. Straszny bo pokazuje, jak łatwo można nami – ludźmi – manipulować.

No i:

Lepiej być czujnym bo nie znasz ani dnia ani godziny, kiedy z mikrofonem zaatakuje Cię ktoś…

– Czy zna Pan blog Alberta Einsteina? Tego sławnego japońskiego blogera?

– Hmmm… no jasne, że znam, to świetne źródło inspiracji. Jest genialny, absolutnie genialny.

– Dziękuję za odpowiedź.