Portalowcy

Coraz mniej telewizji na rzecz internetu. Ludzie lubią siedzieć przy komputerach (i innych urządzeniach) i eksplorować strony internetowe.

Czy to dobrze? Hmm lepiej niż gapienie się w ekran. Lepiej, bo tutaj masz (lub wydaje się że masz) wybór. Telewizja podaje i bierzesz co jest (oj z małymi technologicznymi wyjątkami). Internet to medium z definicji interaktywne. Zatem Ty możesz decydować na co patrzysz, ile czasu na to coś patrzysz, kiedy na to patrzysz. Lepsze to, niż patrzenie na to, co ktoś pokazuje (serwuje). Wciąga podobnie.

Interaktywność telewizji

Telewizja zmierza w kierunku większej interaktywności, ale raczej nigdy nie doścignie sieci. Chyba, że do sieci w całości się przeniesie. Tylko czy wtedy będzie dalej telewizją? Może pozostanie tylko dostarczycielem contentu, producentem treści.

Trend nagrywarkowy trochę zmniejsza dystans, ale tylko trochę.

Internet daje wielką możliwość pozostania niezależnym (ale…). Jest ale ponieważ realna, prawdziwa niezależność kończy się, gdy ktoś staje się uzależniony. Wtedy instynkty, fizjologia (i coś tam pewnie jeszcze) decydują o tym co robi. Nie decyduje jego wola, jego rozum, które zostają wrzucone do kąta.

Poziom

Dobra, koniec tych wstępnych dywagacji. Trochę chaosu wprowadziłem. Teraz do sedna czas przejść.

Sporo czasu spędzam na śledzeniu serwisów internetowych (czy to już uzależnienie?).

Kiedyś nie zwracałem na to coś uwagi. Nie przeszkadzało mi, ale od pewnego czasu coraz bardziej drażni. Poziom prezentowanych informacji schodzi na psy, a może pod psy.

Weź i zajrzyj na dowolny portal. Przeglądnij nagłówki. Przeczytaj kilka artykułów. Masakra. Wielkie g…  w wielu przypadkach.

Czy my jako ludzie (średnio, statystycznie) tak nisko spadamy? Czy może tylko piszący tak nisko spadają?.

Po prostu rzygać się chce czasami. Naginanie faktów, pisanie o niczym a do tego dorzucanie ‚super nagłówków' wciągających do czytania.

A już obyśmy nie zaczęli czytać komentarzy, to jest dopiero …. bagno … .

A przecież te serwisy funkcjonują, więc …

Koniec

Pojęczałem, popsioczyłem. Wystarczy.

A może ja się mylę?