11.03 trzęsienie ziemi

Karmieni papką medialną mkniemy przez czasoprzestrzeń. Ilu z nas potrafi się wyrwać, wysunąć głowę poza, dostrzec co jest obok? Niech każdy (i Ty również) sam sobie odpowie. Na ile on jest w stanie.

Ostatni tydzień to istny nalot informacji z Japonii. W piątek 11.03 w oceanie (w zasadzie pod jego dnem) miało miejsce bardzo bardzo silne trzęsienie ziemi. Po nim fala tsunami, która spustoszyła wybrzeże. Mnóstwo osób zginęło, mnóstwo jest zaginionych. Bilans strat nadal otwarty. Poważne problemy z jedną z elektrowni jądrowych (mam nadzieję, że to się dobrze skończy). To wiemy wszyscy, bo o tym wszyscy mówią. To nośny temat.
Gwarantuje, że za chwilę pojawi się kolejny nośny temat. Przecież Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła sankcję i zakaz lotów nad Libią. Uprościłem, ale nie chodzi mi o super precyzję. Jak się zacznie akcja militarna, to wszystkie krzykaczki będą o tym mówić. Tego jestem pewny. Nowy nośny temat.

Japonia, Japończycy i pozytywnie

Powróćmy do Japonii. W zasadzie do Japończyków. Oprócz tego co do nas dociera jest wiele informacji, które nie przebiły się na wierzch. Nie były wystarczająco atrakcyjne. Przynajmniej w tym momencie. Polecam czytać i oglądać mniej popularne media. Nawet internet jest przesiąknięty twórczością dziennikarzy sensacji a może trzeba napisać ‚sensacji'. Dla przykładu (a propo tych bardziej niezależnych mediów) czytałem w ‚Tygodniku Powszechnym' (który bardzo cenię za otwartość i myślenie) kilka tekstów o Japończykach. Nie o Japonii, nie o fali która zbiera wszystko. O tym też troszkę było, ale główną myślą byli Japończycy. Ich zachowanie, ich codzienność w obliczu kataklizmu. Niesamowity spokój, jakby wbrew. Pomimo cierpienia i wielu trudności.

Między innymi przeczytałem artykuł opisujący, jak ludzie w Tokio zdecydowali się na powrót do domów pieszo. W sumie to nie mieli innego wyjścia, bo przestała funkcjonować komunikacja miejska. Kto mieszka w dużym mieście, może sobie wyobrazić jaki to koszmar.

I co z nimi. Ano szli w spokoju jeden obok drugiego, bez narzekania, bez jęczenia i bez przekleństw. Przecież w Polsce to przekleństwo leciało by za przekleństwem. Przepychanki i popychanki, kto pierwszy, kto szybciej. U nich niesamowita jak dla mnie dyscyplina. Nawet jak próbowali się dowiedzieć w którą stronę powinni iść (przyzwyczajeni do jazdy np. metrem) by dotrzeć do swojego domu to grzecznie stali w kolejce do policjanta z mapą. Idąc zatrzymywali się na skrzyżowaniach na czerwonym świetle. Jestem pod wrażeniem.

Odpowiedzialność

Mam też przekonanie, że wezmą się ochoczo do odbudowy. Będą walczyć o poprawę swoją pracą. Solidarni i zdyscyplinowani. Nie wiem, czy chciałbym, aż tak jak oni. Chyba nie, za mało wolności jak dla mnie. Jednak szacunek dla innego, który wynika z takiej dyscypliny to piękna sprawa. Myślę nie tylko o sobie, ale myślę o innych których mam wokoło. To chyba można nazwać odpowiedzialnością.

Na dzisiaj koniec.