Ludzie się żenią i za mąż wychodzą. Od wieków tak było, jest i jeszcze pewnie będzie. Niektórzy w urzędach inni przy ołtarzach. Opuści ojca i matkę i połączą się tak, że staną się jednym ciałem.

Biały welon

Biały kolor sukni, welon, goście, orkiestra, limuzyna, kwiaty, przystrojona sala. Kto dzisiaj pamięta co oznacza biały kolor sukni, co oznacza założenie welonu? Kto dziś kojarzy sens oczepin podczas wesela, zdjęcia welonu z głowy panny młodej, założenia czepka?

O jednak dziecko

Jest nam dobrze, żyjemy bez ślubu, jak wielu przecież. Próbujemy się, ale tak tylko trochę, tak, aby było łatwo się rozejść, tak, aby zobowiązania nie były zbyt mocne. Po co brać odpowiedzialność w całości. Kocham go, on kocha mnie, ale nie wiem czy mi się nie odmieni. Bierzmy co przyjemne, a potem to się zobaczy. Jakoś to będzie.

Oooo jest dziecko. No niech będzie (ooo dzięki łaskawcy).

Próbowali, testowali, czy pasuje. No jakoś pasuje. Udało się i jest nowe życie. Nowe życie, które jest owocem miłości? (?działania? – ble, brzydkie określenie) dwóch osób.

Są tacy co żyją dalej. Nic się nie stało. To tylko dziecko.

Są tacy co pobiegną do urzędu. Potwierdzić.

Są tacy co pomyślą o ślubie przy ołtarzu. No bo skoro już jest ten mały człowieczek, to może jednak ślub.

Cholernie wkurza mnie taka postawa.

Folklor czy ołtarz?

Do cholery przestańcie traktować ołtarz jako element folklorystyczny. Po co Wam to? Dla pokazu? Dla rodziny?
Jak ktoś chce folkloru to niech sobie zbuduje własny ołtarzyk na parkingu i już. Ubierze się, wyjdzie, zaprosi sąsiadów i przyrzeknie nie wiadomo co. I już – załatwione i bez oszustw.

Nic nie zmieniajcie. Żyjcie dalej na kocią łapę. Tchórzycie teraz?

Na kocią łapę

Chciałbym, aby udało się wypracować takie mechanizmy w Kościele, które lepiej odsiewałyby niedojrzałych do decyzji.

Chciałbym, aby sens rzeczy pozostał taki, jak był na początku.

Chciałbym, aby ślub, aby przysięga składana przed ołtarzem, przed Panem Bogiem, składana sakramentalnie, aby taka przysięga była zadaniem. Ma być zadaniem, a nie potwierdzeniem wykonania zadania. To nie jest nagroda, to jest zobowiązanie, odpowiedzialnie przyjęte zobowiązanie.

Chciałbym, aby nałożenie obrączki na palec znaczyło coś więcej niż tylko dodatkowy fragment codziennej stylizacji, którą można pochwalić się na swoim lifestylowym blogu.

Chciałbym, aby ludzie świadomie potrafili przyrzekać w jednej z najważniejszych spraw w życiu i aby poczuli wagę tej obietnicy.

Nie opuszczę Cię aż do śmierci. Wierność i uczciwość małżeńska. Na dobre i na złe. W zdrowiu i w chorobie.

Bez wyjątków, bez chodzenia na skróty, bez wyjść bezpieczeństwa. Nie ma tutaj młoteczka do rozbicia szyby na wypadek. Nie ma. Albo w to wchodzisz, albo nie wchodzisz. W całości, albo wcale. Czy to jest takie trudne do zrozumienia?

I panna młoda w białej sukni (a jakże), w białym welonie (a jakże) będzie szła środkiem kościoła. Będzie szła po dywanie czerwonym może. Będzie szła, a u jej boku dziatwa, jej własna, dziatwa wystrojona, dziatwa wzbudzająca większą uwagę i zachwyt niż młoda panna w białym kolorze nic już nie znaczącym poza dekoracją. Łatwo (za łatwo) przychodzi nam dzisiaj odzierać życie z symboliki, zmieniać sens, psuć jakość.

I potem jęczeć nad brakiem sensowności i jakości życia.

A ja dziękuję

A ja dziękuję rodzicom moim, że urodziłem się więcej niż 9 miesięcy po ich ślubie. Dziękuję, że nie byłem świadkiem ich ślubowania.

Cieszę się, że moje ślubowanie było ślubowaniem tej jednej, wybranej, wyczekanej niecierpliwie, tylko jej. Cieszę się, że moje ślubowanie nie było ślubowaniem moim dzieciom. Cieszę się, że nasze pierwsze dziecko pojawiło się ponad 2 lata po naszym ślubie.

A wszystkim szczęścia życzę.

I nawet tym, z którymi się nie zgadzam, a szczególnie dzieciom.