Dojrzewam

Przeciążenie i przeładowanie może powodować chaos nie do zniesienia. Za dużo w jednym miejscu. Za dużo różności w jednej szufladzie. Porządkując garderobę wrzucamy skarpetki do skarpetek, bluzki do bluzek, spodenki do spodenek. Po to by mieć łatwiej. Taka nasza mała walka z chaosem i wzrostem entropii.

Dochodzę powoli, powoli, powoli, ale jednak do wniosku (nie wiem czemu takie trudne jest to moje dochodzenie), że trzeba coś z TYM zrobić. Bo za dużo to niezdrowo jak mawiają starożytni.

Mieszanina codziennego stylu życia i refleksji jest ciężka do strawienia. Tak mi się przynajmniej wydaje. A skoro ja tu rządzę (a tak mi się wydaje, że tak jest) to moje wydawanie staje się stwórcze dla porządku. Ja decyduje co ma tutaj być i jak ma tutaj być (czy to się jeszcze daje czytać?).

Zatem od pewnego czasu dojrzewa we mnie myśl, aby podzielić tematykę obecną na tym blogu (póki co brzmi to zbyt szumnie, może kiedyś przestanie). Wykiełkowała już dawno temu, teraz dojrzewa. A czy dojrzeje?

Rozdwojenie-i-droga-do-przodu

Dwa nurty na blogu

Pierwszy z nich to nurt myślicielsko-filozoficzno-refleksyjny. Bliski mi. Nurt ten daje szanse na szukanie nowych dróg i nie zawsze na skróty. Pozwala na komentowanie wydarzeń, krytykanctwo czasami, a nawet (powtórzę: a NAWET) pochwały. Pozwala na pokazanie tego o czym się myśli, pozwala na wyrażenie stosunku do czegoś i do kogoś. Taki właśnie jest. Jest przestrzenią do dyskusji z poglądami i opiniami. Czasem nawet do grzebania w emocjach. Czasem do dotykania religii i ducha. Może być głębszy i cięższy. Głębszy i cięższy niż drugi nurt. Inspirujący, ale dużo bardziej intrygujący. Pobudzający do dyskusji.

Drugi z nich to nurt życiowy. Codzienny. To nurt ukazujący (mający za zadanie ukazywać) styl życia. Taki też jaki jest mi bliski. Codzienność, problemy i radości. Sukcesy (o jak ja nie lubię tego słowa, ale nie mam w tej chwili pomysłu na lepsze) i porażki. Tutaj jest miejsce na pochwalenie fajnej potrawy (uwaga: bynajmniej nie ma się stać nurtem kulinarnym) czy fajnej rzeczy. Tutaj jest miejsce na opowiadanie i przekonywanie innych do jedynego (a jakże 🙂 ) właściwego stylu życia. Zdjęcia i obrazki, książki i muzyka – to jest odpowiednie miejsce dla nich. Intrygujący, ale może bardziej inspirujący. Prezentujący to, że da się fajnie, szczęśliwie żyć. Żyć w pełni. Ten ma być lżejszy.

Co(ś?) z tym zrobić?

Jestem bliski użycia skalpela i wykonania cięcia. Na ostro i bez znieczulenia (chyba, że miejscowe – jeszcze się zastanawiam).

Jak ktoś chce wyrazić swoją opinię to teraz jest czas i miejsce. Komentarze są otwarte.

Zdjęcie: flickr.com i walkinguphills