Nie wyobrażam sobie świata bez muzyki. To konstrukcja nie do przyjęcia dla mnie. Dobrze, że konstruktor wprowadził ją do planu. Muzyka daje mnóstwo piękna, choć są i tacy, co sprowadzają ją do poziomu, a co tam poniżej wszelkiego poziomu. Nie o nich będzie dzisiaj. Dzisiaj diament. Zachwycajcie się ze mną.

Pierwsze podejście

Nie zdążę na sobotę. Pojawi się w niedzielę, po północy już. Lekkość i łatwość w wymyślaniu tematów bywa czasami, ale to absolutnie nie jest stan permanentny. Ten wpis nawet nie ma jeszcze tytułu, dopisze dopiero za chwilę.

Przeglądnąłem ostatnie wyczyny blogerskie w poszukiwaniu inspiracji. Nic z tego. Chleba z tej mąki nie będzie. Tym razem.

Dobra, niech będzie. Siedzi to we mnie od jakiegoś czasu. Napiszę o muzyce czyli o czymś co jest bardzo ważną częścią mojego życia. Słucham namiętnie, słucham różnych gatunków, słucham z różnych źródeł.
Gitara Hard Rock
Domowy zestaw gra cudnie, lubię płyty CD, a ostatnio (no długo ostatnio) ochoczo korzystam z dobrodziejstw Spotify. Czasem oglądam muzykę na YT – tak, tak, oglądam, bo tam się ogląda. Zwykle ogląda, choć czasem tylko statyczny obrazek lub pokaz slajdów.

Drugie i playlisty

W niedzielę też się nie pojawi. Drugie podejście do wpisu i mamy po północy niedzielno-poniedziałkowej. Poniedziałek jak nic – mój niemiecko ulubiony dzień tygodnia.

Playlisty. Słowo, które często gości na blogach lifestyle-kulturowo-muzycznych. Playlisty jesienne, na zimę, na wiosnę. Playlisty mocne, ogniskowe i nastrojowe, kołyszące i grzmocące. Lista do odgrywania, do odsłuchania.
Warto tworzyć własne, sięgać do innych, ale tworzyć własne playlisty. Bo przecież każdy z nas jest inny, oryginalny, niepowtarzalny. Gusty też mamy inne, choć czasem podobne i nie wyłączając muzycznych.

Bardzo lubię odkrywać nowe. Nowe choć czasem bardzo leciwe. Nowe dla mnie, nowe utwory, nowych muzyków, nowe zespoły, nowe tematy, nowe ‚gatunki'. Muzyka jest przestrzenią tak bogatą w możliwości, że hej. A jak ktoś lubi wiele różnych gatunków to, że aż potrójne hej. Będę trywialny jak napiszę, że to bardzo dobrze.

Odkrywanie muzyki

W ostatnim tygodniu natknąłem się na prawdziwy skarb muzyczny. Nieznany mi wcześniej, nieodkryty. Często jestem takimi okryciami zaskakiwany do tego stopnia, że potem siedzę do 3-4 nad ranem i chłonę. Zamiast położyć się grzecznie, odespać to ja chłonę. Rano bez przytomności zwlekam się z łóżka jak ślimak. Taka nauczka nie na wiele się zdaje, a kilka dni robię podobnie.

I dzisiaj (no trochę ryzykownie pisać: ‚dzisiaj') dzielę się z Wami jednym z takich odkryć. Nie, nie będzie to One Direction, ani nic podobnego. Zespół grał 30-40 lat temu, wśród nich muzyk, który jest główną treścią odkrycia. Nigdy nie byłem też zwolennikiem teoretycznego podejścia do muzyki. Nie znam się na gatunkach, nie wszystkie umiem odróżnić. Moje odkrycie ostatnie to przedstawiciele fusion, fusion jazzu. Jeżeli Wy też nie lubicie szufladkować i kategoryzować wszystkiego jak leci to jesteśmy podobni. Czuje rock-a, czuję pop, jazz, bez pudła usłyszę disco-polo (i od razu wyłączę), ale jest mnóstwo bardziej niszowych gatunków, których nie umiem (i nie za bardzo chcę) definiować.

Bohater i skarb, Jacko

Pora ogłosić bohatera dzisiejszego wpisu. Jest nim, jednogłośnie wybrany w liczbie głosów 1 (jeden – mój głos) muzyk, kompozytor, piosenkarz, solista, wirtuoz i mistrz i szaman gitary basowej. Człowiek, który odszedł dużo za wcześnie (w wieku 36 lat) – widocznie był potrzebny do jakiegoś składu po tamtej stronie tęczy.

Jacko Pastorius, a właściwie John Francis Anthony Pastorius III. Zespół o którym wspominam to Weather Report. Utknąłem na nich. Zafiksowałem się i zdążyłem zawirusować prawie całą rodzinę, zmusić do wysłuchania mojego uwielbienia dla gry głównie Jacko. Nie mieli wyjścia. Wy macie wyjście, ale jeżeli czujecie muzykę choć odrobinę to proszę usiądźcie i posłuchajcie i popatrzcie. I mam nadzieję – zachwyćcie się.

Oto moja propozycja do posłuchania. Zespół Weather Report i utwór Birdland:

I jak wrażenia? Podobało się? To może jeszcze jeden podrzutek (trudniejszy, ale pięknie pokazuje kunszt, geniusz i jakość gry Jacko). Zapraszam i zachęcam. I bez napinki, a jak zaczniecie, to posłuchajcie do końca proszę (zanim wydacie ocenę). Chłońcie tę muzykę. Mój ulubiony fragment zaczyna się mniej więcej od 4:09.

Gitara basowa to wspaniały instrument. Jak wiele, jak większość. Odpowiedni człowiek i wystarczy.

W sumie to trochę mi głupio, że dopiero teraz odkryłem taki diament.