Ogórki dojrzewają w ogrodach. Babcie pakuje je w słoiki, zalewają, wrzucają chrzan, koper, czosnek… Wakacje trwają. Sezon ogórkowy w pełni. Media mainstreamowe wariują. Franciszek w Rio. Poród był i jest dziecko.
Pomidory i duch
Ogórki, pomidory, jabłka, wiśnie, porzeczki… jest sezon. Świeżutkie wszystko. Z ogródka. Pomidory pachnące pomidorem i smakujące jak … pomidor.
Zawsze gdy robię zakupy pomidorowe, to zanim wrzucę kilka do koszyka podnoszę jeden, podtykam sobie pod nos i obwąchuje. Może to jakieś geny spokrewnione z pieskimi się odzywają, kto wie… Obwąchuje i bardzo rzadko czuję pomidora w sklepowych pomidorach. Z przydomowego ogródka od mamy zawsze.
Ciało potrzebuje pożywienia, ale nasz duch także. Pomidor jest dla ciała, zapach już bardziej dla ducha.
Dla ducha są książki, jest muzyka, filmy i sztuka. Wiara i religia też są dla ducha, a może one przede wszystkim. Tak sobie myślę, że kilkaset lat temu głównym, może jedynym miejscem dotyku strawy dla ducha, dotyku sztuki były świątynie. Tam tylko ludzie otrzymywali pokarm dla duszy. Dzisiaj jest inaczej. Miejsc, kanałów, sposobów, metod jest całe mnóstwo. Duch może się pożywiać. Mamy media wszelakie, mamy świątynie nadal i na szczęście. Trochę zapomniałem o przyrodzie, o otaczających nas zwierzętach, roślinach, gwiazdach i planetach. One były, one są. Trudniej zauważalne w wielkich miastach, łatwiej poza, ale są i też na szczęście.
Dzisiaj najprostsza metoda to kanapa i pilot lub internet i komputer. W pierwszym przypadku wybieram kanał i tyle, w drugim wybieram stronę, miejsce. Ktoś przygotowuje, ktoś dostarcza, my konsumujemy. My trwonimy nasz najcenniejszy i nieprodukowalny zasób, trwonimy nasz czas. Konsumujemy. Czy to już hedonizm?
Poród i Rio
Poniedziałek, dwa dni temu. Wariactwo. Będąc w gościnie zaglądam do telewizji. U siebie nie oglądamy (polecam). Skaczę po kanałach. Na informacyjnych, na większości informacyjnych króluje jeden temat. Poród. Poród. Poród. Zaczął się, trwa, ludzie się cieszą, ludzie czekają, ludzie wiwatują. Gdzieś indziej ludzie umierają.
Poród trwa, księżna w szpitalu, tłumy na ulicach, tłumy przed telewizorami. Bukmacherzy przyjmują zakłady. Ludzie obstawiają. Producenci uruchomili wschodnie fabryki, ludzie kupują. Szaleństwo w pełni. Świat na pamięć uczy się historii rodziny królewskiej. Może jakieś egzaminy będą?
Na drugim końcu świata człowiek wysiada z samolotu. Człowiek w bieli. Bez przepychu. Transmisje znalazłem na jednym kanale z 50 (tyle miałem do dyspozycji w kablówce). Miliard ludzi podobno powinno się tym zainteresować. Miliard podobno. Rio 2014.
Urodził się, syn jest. Trochę zakładów odpada. Płeć już znana. Kiedy pierwsze zdjęcie. Jak będzie miał na imię. Jaki tytuł będzie nosił. Kiedy nasika, kiedy się wypróżni… współczuje chyba.
Król
Nie chce być królem, to beznadziejny lifestyle. Nie chce być królem dla innych. Nie chce być królem dla mediów. Reguły, obrządki, procedury, pałace. Samochody, karety, konie, koty i psy. Wpychający się wszędzie, wszędzie dziennikarze i fotoreporterzy. Jakby tylko mogli to w łazience pod sedesem zamontowali by kamerę. Zawsze to jakaś sensacyjka. Lud pochłonie
Chce być królem i władcą. Chce być reżyserem i głównym aktorem. Chce być liderem. Chce byś scenarzystą. Chce świadomie przeżywać swoje życie. Na moich zasadach, pod moimi wartościami, według moich priorytetów świadomie na siebie przyjętych.
Takim królem chce być.
Autorem zdjęcia jest: whologwhy