Każdy kto spotkał, znał, miał okazję poznać osobę niepełnosprawną został dotknięty. Trudno przejść obojętnie. I dobrze. Trzeba nie być obojętnym.
Jurek
Zawrzało. W sieci.
Miałem przeogromną przyjemność poznać chłopca. Miałem okazję spotykać się z nim, przebywać, doświadczać ciepła. Każdy kto miał z nim styczność potrafił mówić wiele dobrego i nic innego. Każdego nawet jedno spotkanie zmieniało, przynajmniej odrobinkę. Patrzyłem jak rośnie, od malutkiego niemowlaka, aż do kilkuletniego człowieka. Prawie co miesiąc mogłem śledzić postępy, chwilę się pobawić, nabrać światła dla siebie.
Był fantastyczny, zaraźliwie otwierający serce wszystkich ludzi, którzy mieli szczęście go spotkać. Nie dało się przechodzić obojętnie. Był. Odszedł na drugą stronę tęczy. Nikt nawet nie potrafi powiedzieć o nim inaczej niż dobrze, bo właśnie taki był. Rozdający miłość. Widocznie tam był bardziej potrzebny.
Niepełnosprawność jaką został obarczony przybliżała mnie i innych do ludzi niepełnosprawnych. Tacy są wśród nas. Tacy chcą normalnie żyć. Chcą bawić się, śpiewać, tańczyć, chodzić do restauracji, uprawiać sport, zakochiwać się, kłócić i godzić, rozmawiać. Po prostu być. Wielu z nich nigdy nie będzie w stanie robić mnóstwa rzeczy, wykonywać mnóstwa czynności. Różnią się od ‚normalnych'. Potrzebują ‚normalnych', ale nie do użalania się. Potrzebują ‚normalnych' do normalności.
Plama
W sieci zawrzało. Na początku zupełnie nie rozumiałem o co chodzi. Dzisiaj wiem o co chodzi, ale nadal nie rozumiem wielu negatywnych komentarzy.
Ruszyła kampania Olimpiad Specjalnych Polska. W wielu miejscach, szczególnie w większych miastach Polski pojawiły się plakaty na outdoorowych billboardach. Sympatyczna twarz młodej dziewczyny i różne hasła.
Zespół Downa jest jak plama na koszuli, której nie możesz sprać
Niektórzy nie wytrzymali ciśnienia. Zawory bezpieczeństwa puściły i pojawiły się komentarze podobne jak:
Przecież to uwłacza dzieciom i ich rodzicom. Przecież to wspaniali ludzie są. Jak tak można.
Hmmm.
Hmmm.
Tak, tak to są zwykle przewspaniali ludzie. Nie mam wątpliwości.
Oto inne hasła z przygotowanej kampanii:
Zespół Downa jest jak czkawka, której nie możesz zatrzymać
Zespół Downa jest jak atak śmiechu w miejscu, gdzie nie można się śmiać
Zespół Downa jest jak tęsknota do kogoś, kto mieszka tylko w książce
Zespół Downa to ciągła tęsknota do doskonałości
Zespół Downa. Zrozum i daj mi żyć
Zespół Downa to sen, który tylko mi się podoba
Zespół Downa to oryginalność, której nie wybierałam
Z Zespołem Downa bywasz bardzo samotny
‚Normalni'
Niepełnosprawność to trudny towarzysz. Jest z tobą wszędzie i zawsze. Możesz zawsze liczyć na jego obecność, jest obok.
‚Normalni' boją się i chyba dlatego tak łatwo budują mury i bariery. Uciekają. Mimo tego, że ten towarzysz nie przeskakuje na innych ot tak, nie zaraża.
Zespół Downa jest jak plama, której nie można sprać żadnym sposobem, żadnym super proszkiem.
Nie widzę nic, absolutnie nic złego w hasłach kampanii. Niektóre są świetne. Plama jest świetna.
Nie rozumiem, dlaczego ludzie utożsamiają Zespół Downa z osobą dotkniętą tym schorzeniem? Przecież nikt nie chciał zdeptać godności – nie zauważam tego.
Jurek – w co nie wątpię – widząc plakaty nie miałby nic przeciw. Nawet po zabraniu ograniczeń.
Często lepiej dobrze wstrząsnąć i zszokować. Niektórzy tylko wtedy otwierają oczy, usta, a czasem swoje serce.
Jeszcze kołacze się w mojej głowie myśl odnosząca się do samej idei olimpiad specjalnych, uprawiania sportu przez niepełnosprawnych ludzi (z wszelkiego rodzaju niepełnosprawnościami). To wspaniała sprawa, idea godna zauważenia i promowania. Dla zawodników to pewnie często jedyna furtka do świata, szansa na pasję, na spełnienie, na walkę i zdrową konkurencję. Taka szansa należy się im jak za przeproszeniem psu buda.
Oglądałam ostatnio wywiad z Jankiem Melą. Szczególnie utknęła mi w pamięci jedna jego wypowiedź. Dotyczyła ona jego znajomej, która jest przewodnikiem turystycznym. Podczas jednej z wycieczek po Krakowie, została zapytana przez obcokrajowca: Gdzie są niepełnosprawni? Janek słusznie stwierdził, że nie chodzi tutaj o podjazdy dla wózków, ale o społeczną akceptację. Ci normalni, często zamykają się na niepełnosprawnych. Paraolimpiady są szansą nie tylko dla startujących, ale także dla tych którzy ich oglądają i widzą, że można. Jest to pokazanie, że granice i bariery istnieją tylko w nas.