Piaskownica czy plaża to fajne miejsca do zabawy. Każdy może przynieść swoje zabawki. Czasem ktoś wyrywa innym. Politycy chcieliby bardzo wyrywać – takie mam wrażenie – nawet poza piaskownicą. Ja się nie chcę zgodzić.

Wywiad

Chodził mi po głowie tekst o wspólnotach, grupach, społeczeństwach i zamykaniu (otwieraniu) szans na rozwój jednostki, pojedynczego człowieka. Nie będzie dzisiaj tego tekstu. Taki trochę dotykający życia w grupie, psychologii, wolności i niezależności człowieka. Będzie kiedyś tam.

Robiąc poranną prasówkę internetową (taka prawie codzienna czynność) natrafiłem na informacje o wywiadzie udzielonym przez rzecznika prasowego jednej z partii. Pan Adam Hofman odpowiadał na pytania dziennikarza „Rzeczpospolitej”, całość można przeczytać po tym adresem. Tytuł znamienny i dość prowokujący: „Zrobimy Platformie tysiąc Wietnamów”.

Planując tego bloga, projektując pomysł na niego zakładałem sobie, że nie chcę pisać o polityce. Nic się nie zmienia, ale czasem emocje mogą wziąć górę. Jak tym razem. Wszystko co zamierzam dalej napisać nie jest także deklaracją jakiejkolwiek sympatii czy zaangażowania w jakąkolwiek z partii. To nie o tym.

Piasek i plaża

Kilka tygodni temu na Podkarpaciu miały miejsce wydarzenia o których również wspominałem. Pan Adam nie do końca w porządku zachowywał się będąc pod wpływem. Sprawa oczywiście została nagłośniona, szefostwo formacji podjęło uchwały, że nie wolno nadużywać bo będą kary etc. Pisałem wtedy, że nadużywać to nie, ale samo używanie to już ok (i gdzie granica).

Referendum

Warszawiacy niedawno przeżyli referendum. Kupę kasy na organizację wydano. Teraz jak się okazuje wszystkie strony ogłaszają sukces. Wszyscy wygrali. Cudownie jest jak jest wojna i wszyscy wygrywają. Tak przy okazji to całkiem dobry tekst nawiązujący do wygrywania znalazłem na blogu Sylwii Kubryńskiej – polecam.

W wywiadzie rzecznik tłumaczy odrobinę zawiłości kampanii wyborczej, jej mechanizmy i argumentację. No można się przestraszyć. Można się bać, skoro symbolikę ważną historycznie da się użyć po to, aby świadomie uderzyć w bębny emocji. I cytat (za wspomnianym wywiadem):

Bez emocji nie można byłoby ich zachęcić do głosowania.

Ale to nie o tym chce napisać.

Nie lubię tego człowieka, źle – nie lubię słuchać tego człowieka (samego człowieka ani nie mogę lubić ani nie lubić, nawet go nie znam osobiście). Wypowiedzi wydają mi się nasycone jakąś butą czy wręcz arogancją. Tak to odbieram. Tym razem jest jak zwykle. Tak samo. Ale nie o tym chce napisać.

Może jestem zbyt idealistycznie nastawiony do świata. Chciałbym, żeby politycy służyli innym. Nie walczyli wyłącznie o swoje poglądy, o władzę dla władzy. Po przeczytaniu takiego wywiadu mój idealizm robi się coraz mniejszy i mniejszy i mniejszy. Nawet, jak jestem w stanie zgadzać się z wieloma poglądami tego czy tamtego polityka. Niestety postawa całościowa jest dla mnie nie do przyjęcia. Ale nie o tym chciałem napisać.

Pan rzecznik ma też jak mi się wydaje sporo racji w ocenie sytuacji medialnej w Polsce. Rządzący mają przychylność większości mediów. Taki urok rządzenia jak sądzę. Tylko, że przychylność nie musi oznaczać fałszowania, choć manipulację już może. Ale nie o tym chciałem napisać.

Mój katolicyzm

Ateistą nie jestem. Mój katolicyzm nie jest wyłącznie katolicyzmem labelkowym. Staram się traktować na poważnie moje duchowe wybory. Staram się wnosić te wybory w życie, codzienne życie, a nie tylko deklaratywne. Nie wyobrażam sobie katolicyzmu bez szacunku dla drugiej osoby (choć to nie oznacza zgody dla poglądów i tu jest miejsca na nawet ostry spór), nie wyobrażam sobie katolicyzmu opartego o strach, nie chcę katolicyzmu wojującego, nie wyobrażam sobie katolicyzmu bez radości, bez uśmiechu do innych, bez otwartości na dialog, na innych i także tych o innych poglądach, katolicyzmu otwartych drzwi. Katolicyzm to nie jest płaski obrazek, zestaw cech, które go definiują. Każdy ma prawo, może i powinien kroczyć swoją własną drogą. Nie muszę cieszyć się z istnienia mediów ojca dyrektora i nadal jestem katolikiem. I nie cieszę się, raczej smucę… bo moim zdaniem psują, dużo psują, nawet bardzo dużo.

I o tym chciałem napisać.

Pan Adam powiedział między innymi:

Dla sprawy byłoby lepiej, gdyby doszło do pakt pokoju wśród katolików, bo mamy przeciwko sobie hordę pogan i barbarzyńców

Dla oddania kontekstu dorzucam pytanie:
Chodzi o wojnę między mediami ojca Rydzyka a Gazetą Polską, oraz między tygodnikami ?W Sieci i Do Rzeczy”. O co oni się biją? Przecież nie o wpływ na władzę, bo wy na razie przegrywacie.
I ja nie zgadzam się na takie traktowanie katolików. Nie zgadzam się na wkładanie w moje myśli i usta hord pogan i barbarzyńców. Nie widzę powodu, aby potrzebny był jakiś pakt pokoju. Nie zgadzam się na wrzucanie katolicyzmu do gierek politycznych. Nie zgadzam się na konieczność podziwiania wszystkich mediów ‚katolickich'.
Nie podziwiam, bo nie znajduję ku temu powodu.