Przełom
Panie do licha ile tak można? Jak długo jeszcze?
Codziennie rano zadaję pytanie: Kiedy nastąpi zmiana?
Jutro pewnie też je zadam.
Przełom nie nadchodzi. Nie chce przyjść i już.
To co jest, wszystko już było. Albo prawie było. Prawie takie było. Przecież się starzejemy.
Lemingi i wyrobnicy.
Bez wysiłku i z prądem wody. Żyjemy jak lemingi i wyrobnicy. Wszyscy tylko nie my sami mają coś do powiedzenia o naszym życiu. Wiedzą jak powinno wyglądać. Więcej nawet: wiedzą jak ma wyglądać, jak wygląda. Wiedzą co mamy robić.
Kiedy zameldować się tu czy tam.
Co jeść i jak.
Co pić.
Co zrobić gdy się poczujemy trochę gorzej.
Co gdy lepiej.
Kiedy się kochać.
Jak spać.
Kiedy umrzeć.
Park
Park Decjusza w Krakowie wygląda wspaniale o tej porze roku. Na szczęście jest oblegany wystarczająco marnie. Tłum pojechał w inne miejsce. I jest super.
Chodząc po alejkach nie czuć pośpiechu. Drzewa zdejmują jesienny ubiór. Przebierają się do zimy. Zwierzęta robią swoje. A ja nic nie muszę. Przez chwilkę chociaż.
Tutaj łatwo się zachwycam. Wystarczająco łatwo.
Turkot wózka i tupot małych bucików – piękne.
Piękna dziewczyna zbierająca liście, pewnie do bukietu – piękne.
Parkowe rzeźby – piękne.
Fajne samochody na przyparkowym parkingu – fajne ;). (Co zepsułem nastrój? Trudno, ja lubię fajne samochody.)
Lubię się zachwycać.
Ale ja chcę także utrwalać.
Zmiana
Chciałbym krzyknąć i coś zmienić. Jeszcze jednak nie potrafię. Może gotowy jeszcze nie jestem? Jeszcze.
Oby to tylko jeszcze.
Za często bywam lemingiem i wyrobnikiem. Za mało artystą. Tak jak w parku.
Każdy za często bywa i za mało.
To jak: zmieniamy to? Zmieniajmy, zmieniajmy. Pozytywne zakończenie jest przecież lepsze.
Idź do parku i zakochaj się w jesieni. Miłość daje wiele siły. Także do zmian, a może przede wszystkim.
Never ever give up