Siadam do pisania i jest sobota, a w zasadzie już niedziele 1 w nocy. Nie wiem co się wydarzy rano. Nie wiem co jutro. Wiadomości nie są dobre. Wszystko można zepsuć. Oby nie. Tymczasem ciężkie czarne chmury wiszą.

Strach

Otwierasz oczy i patrzysz, przed siebie, na wprost. Na przeciwko widzisz parę oczu wpatrujących się w twoje. Nigdzie nie uciekają, skupione. Gęsia skórka na plecach, na karku. Ciepło w trzewiach. Miękkie nogi. Ten ktoś na przeciwko nie jest przyjacielem, nie chce pomóc, jest groźny. Ma broń. Jest silniejszy. Nie ma prawa zrobić ci krzywdy, ale jest silniejszy. Nie musi mieć prawa, żeby cię skrzywdzić. Strach. Czujesz zwykły ludzki strach.

Wychodzisz z domu, zamykasz za sobą drzwi. Idziesz zdobyć coś do jedzenia. Spróbujesz pójść do sklepu, jeżeli jeszcze będzie, jeżeli jeszcze będzie co kupić. Musisz coś znaleźć, bo przecież twoja mała córeczka jest już głodna. Trzy dni nie wyszedłeś, od trzech dni nic nie przyniosłeś. Wychodzisz przyczajony na ulicę, ale nie od razu – głupotą by to było. Najpierw lekko wychylasz głowę zza framugi drzwi, rozglądasz się jak kot na polowaniu. Tak, tylko to nie ty jesteś kotem, ty możesz zostać upolowany. Nie wiesz co i kto czai się za rogiem. Nie wiesz czy wrócisz jeszcze.

czarne chmury

Nasza Europa

Wygodnie żyje się w bezpiecznej, zaśniedziałej trochę Europie. Przyzwyczailiśmy się do braku realnego zagrożenia. Małe wojenki polityczne, spory sąsiedzkie niewielkiej wagi czy kłótnie między celebrytami. Tak, zdarzają się tragiczne wypadki, ludzie umierają także. Mamy poczucie stabilnego bezpieczeństwa. I nic nie może nam zagrozić.

Gierki

Nic nie może nam zagrozić dopóki nie zagrozi. Podsłuchując wiadomości i podglądając newsy na internetowych portalach coraz mocniej zaczynamy zdawać sobie sprawę z sytuacji. W kraju tuż za naszymi granicami rogrywa się wielka partia szachów. Wielcy grają w swoje gry. Wielcy załatwiają swoje interesy. Mali się nie liczą. W tej grze mali są tłem. Koniecznym elementem rzeczywistości. Liczą się interesy. Liczą się pozory, podchody i walka.

Kiedy odjeżdżał uciekając były (chyba?) prezydent Ukrainy wydawało się, że coś się kończy. Pisałem już, że to złudne wydawanie i niestety miałem rację. Wygląda na to, że miałem choć wolałbym nie mieć.

Wygrywają interesy wielkie, ale cierpią pojedynczy ludzie, osoby. Mam nadzieję, że przyjdzie zimny osąd i opamiętanie. Obym i tym razem się nie mylił.

Człowiek, przede wszystkim człowiek

Nic się nie powinno liczyć kiedy cierpi człowiek. Nikt nie ma prawa zadawać bólu i cierpienia drugiej osobie. Nikt i bez względu na uzasadnienie.

Kto wierzy i może niech się pomodli. Pomoże, zawsze pomaga, a nigdy nie szkodzi.

Chciałbym krzyczeć: nie siedźmy bezczynnie gapiąc się w ekrany, słuchając głośników i narzekając przy wódce. To za mało, o wiele za mało. Tylko czy umiem tak krzyczeć.