Jan

Jan chce zarobić. Nic wszakże nadzwyczajnego. Kto nie chciałby zarobić. Za coś żyć trzeba. Nakarmić siebie, może żonę, może dzieci. Rachunki. Paliwo. Przyjemności.

Jan posiada trochę odłożonych pieniędzy. Pieniądze leżą w banku. Oprocentowanie no takie sobie jakieś 3,8% w skali roku. Chciałby mieć większe, pewnie.

Jan pewnego dnia spacerując w okolicy swojego mieszkania na znanym blokowisku dostrzegł ogromną reklamę. Reklama zajmowała cały billboard ustawiony przy dość ruchliwej ulicy. W oczy rzucał się napis obwieszczający kilkunastoprocentowy zysk. Jan z zainteresowaniem zaczął przyglądać się reklamie. Inwestujemy w złoto – czytał.

Bohater naszej historyjki zaczął liczyć. Tyle procent to ponad 3 razy więcej niż w jego banku. Kurcze. Hmm. Hmm (jeszcze raz odchrząknął w myślach). Lawina w jego głowie ruszyła i nabierała coraz większej prędkości. Kto widział ten wie, że im szybsza lawina tym większa jej siła. Nie do zatrzymania.

Działać. Pora działać. Kolejne kroki zawiodły Jana do banku. Pieniądze pobrane i teraz szybko pod adres wskazany na reklamie (dwie ulice dalej).

Miła pani siedząca za biurkiem z uśmiechem powitała rozochoconego amatora dużego zysku. Na biurku wylądowała umowa. Tylko podpisać. Podpisana. Pieniądze zostały u miłej Pani. Niech pracują.

Pieniądze pracują

Pieniądze pracują i pracują. Film, linie lotnicze, zabytki, cele sakralne, reklama. Pięknie pracują.

Po (chyba) 3 miesiącach Jan zapragnął wypłacić całość środków (tak mógł zrobić zgodnie z umową). Pobiegł do miłej Pani. Pani poprosiła o przyjście za 3 dni. Cóż skoro to konieczne to przyjdę – pomyślał w duchu.

Minęły 3 dni. Pani nadal miła prosi o przyjście za 5 dni. Hmm. No cóż jak trzeba to trzeba.

Po kilku tygodniach i coraz większym zdenerwowaniu Jan zorientował się, że jednak coś jest nie całkiem w porządku. Ponadto usłyszał w telewizji (wszechwiedzącej, a jakże), że firma taka i taka (hmm to z mojej ulubionej reklamy) ma kłopoty.

Pieniądze pięknie pracują, ale nie dla Jana

Szlak trafił oszczędności. Z kilkunastu procent zrobiło się minus nieskończoność (zostało zero).

Dlaczego rząd na to pozwolił

Dlaczego te darmozjady pozwoliły na to, abym przeniósł pieniądze do firmy z reklamy. Dlaczego oni nic nie zrobili. Jak coś zrobili, to nadal miałbym swoje oszczędności. Zarabiałyby te kilka procent w skali roku. Przynajmniej.

Oni są wszystkiemu winni.

Koniec historyjki.

Podsumowanie i puenta

Jeżeli ludzie nie zaczną być świadomie odpowiedzialni za swoje działania to zawsze zwalą winę na kogoś innego.

Jak wsadzi taki jeden z drugim palec i walnie się młotkiem to powie, że młotki nie powinny pozwalać na walnięcie się w palec i to wina biskupa, że tak jest jednak jest.

Nikt (w mojej ocenie rzecz jasna) nikogo nie zmuszał do wpłacania pieniędzy do firmy, która inwestowała w złoto. Nike poza samymi wpłacającymi.

Może i jak ogłoszę, że dam każdemu 20% zysku rocznego. A co tak sobie wymyślę i ogłoszę. Zapraszam wpłacajcie.